Filumenistyka, czyli zbieranie etykiet zapałczanych. Oto przed Wami kawałek pasji mojego kolegi, który będąc małym chłopcem gromadził te etykiety, po kryjomu przed swoimi rodzicami. Gniewali się na niego za to, bo domyślali się, ile śmietniczek musiał przejrzeć ich synek, ile razy przeczesywać chodniki w poszukiwaniu nowego eksponatu do swojej kolekcji. Ponadto moczenie tekturowych i drewnianych pudełek w wannie, w celu odklejenia etykiety, również było dla nich uciążliwe, tak jak suszenie już odmoczonych na szybie lub lustrze…
Rok 1960 – 65. Hasła, zaangażowanie społeczne z jednej strony i prosty przekaz graficzny z drugiej strony, dostosowany do techniki druku małego formatu. Stare i z jednego i z drugiego powodu, aczkolwiek etykieta z 1000-lecia Kłodzka, nie wiedzieć czemu, pachnie nowoczesnością…
Dzięki Karol za udostępnienie kolekcji.